Wszystko zaczęło się od prezentu. Dostałam małą sadzonkę hortensji bukietowej 'Annabelle', zapakowaną w skromną doniczkę. Nie miałam nawet odpowiedniego miejsca – wbiłam ją gdzieś z boku domu, bez przekonania, bez planu. Było to lato, gorące i duszne, a ja nie wierzyłam, że z tej rośliny coś w ogóle będzie.
Mijały tygodnie. Zapomniałam o niej. Aż któregoś ranka, wychodząc po kawę na taras, zobaczyłam olbrzymią białą kulę kwiatów, która wyglądała jakby ktoś ją tam zaczarował. Później pojawiły się kolejne. Krzew z tygodnia na tydzień zmieniał się w białą chmurę. I wtedy przepadłam.

🟢 Zobacz trendy ogrodowe sezonu 2025: aranżacje, kompozycje, inspiracje
Magia hortensji 'Annabelle'
Co takiego ma w sobie ta odmiana? Dla mnie wszystko, co czyni z niej roślinę "idealną":
- Po pierwsze – kwiatostany są gigantyczne i śnieżnobiałe, a przy tym niezwykle trwałe. Kwitnie długo, od czerwca aż do jesieni.
- Po drugie – to roślina zadziwiająco wyrozumiała. Nie straszne jej mrozy, radzi sobie w cieniu i półcieniu, a nawet w słabszej glebie daje radę.
Wystarczy jej trochę wilgoci i regularne cięcie wiosną, by w sezonie zachwycać od nowa. To właśnie cięcie sprawia, że 'Annabelle' z roku na rok staje się coraz bardziej bujna. Pędy należy przyciąć do około 20-30 cm nad ziemią – wtedy kwiatostany będą większe, a pokrój krzewu bardziej zwarty. Niesamowite jest to, że nawet początkujący ogrodnik może z nią osiągnąć sukces.

Rozmnażanie? Prościej niż się wydaje!
Kiedy sąsiadki zaczęły pytać, jak zdobyć taką hortensję, postanowiłam spróbować rozmnażania. I wiecie co? To naprawdę proste. Najłatwiej zrobić to wiosną lub wczesnym latem przez sadzonki. Wystarczy od czerwca do sierpnia uciąć młody, zdrowy pęd (najlepiej bez kwiatów), przyciąć go do ok. 15 cm, usunąć dolne liście i włożyć do wilgotnego podłoża.

Najlepiej przykryć go przezroczystą osłonką lub słoikiem, by utrzymać wilgotność. Po kilku tygodniach pojawiają się korzenie. To satysfakcja nie do opisania, gdy z jednej rośliny powstają kolejne – i można się nimi dzielić! Dziś mam już kilkanaście takich krzewów w ogrodzie – każdy z nich ma swoją historię.
Nie chciałam ogródka. Teraz codziennie spaceruję między kwitnącymi kulami i czuję się jak w bajce. A wszystko zaczęło się od jednej rośliny.
Zdjęcie tytułowe: Nancy Pauwels, timtimphoto / Adobe Stock